Cofnijmy się kilkanaście lat wstecz. Potrafimy sobie przypomnieć beztroskie dzieciństwo, kiedy posiadanie brokatowego segregatora z bajki Disneya, czyniło nas fajnym? Niczym się nie przejmując, biegaliśmy do wieczora pod blokiem, aż mama nie zawołała nas na wieczorynkę. Gdzie podziały się dzieci, dla których priorytetem byli przyjaciele na osiedlu, a nie Ci fejsbukowi?
Jak możecie zauważyć w tytule dziś post będzie dotyczył "naszego świata" czyli blogosfery. Mimo krótkiego czasu istnienia tego bloga mogę wam w tym temacie trochę doradzić, ponieważ od roku 2012 prowadziłam mniej więcej przez 2 lata bloga, który później został przeze mnie usunięty, a następnie zamieniony na tę stronę, na której właśnie się znajdujesz.
"Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy"-fragment wiersza "Nic dwa razy" Wisławy Szymborskiej. Zaczynam fragmentem wiersza Szymborskiej "Nic dwa razy", który pewnie wielu z Was zna. Przerabiany w gimnazjum, porusza problem przemijania chwil i utwierdza nas w przekonaniu, że los człowieka jest niepowtarzalny.
Styczeń, luty, marzec...listopad, grudzień?! Nim się obejrzymy mija kolejny miesiąc, czas nieubłaganie mknie do przodu. Mimo, że już listopad wielu z nas może jeszcze wspomina wakacje - temperatury sięgające blisko 40-stu stopni, wyjazdy, świadomość, że mamy tak mało do zrobienia. Przecież to było jeszcze tak niedawno! Niedawno również był też nasz wspólny wyjazd do Włoch... Mimo, że nie przywiozłam ze sobą żadnej konkretnej, włoskiej pamiątki, przywiozłam do Polski coś o wiele bardziej wartościowego - wspomnienia. Niektóre z nich udało nam się sfotografować, co z pewnością pomoże mi ożywić tego posta.
Styczeń, luty, marzec...listopad, grudzień?! Nim się obejrzymy mija kolejny miesiąc, czas nieubłaganie mknie do przodu. Mimo, że już listopad wielu z nas może jeszcze wspomina wakacje - temperatury sięgające blisko 40-stu stopni, wyjazdy, świadomość, że mamy tak mało do zrobienia. Przecież to było jeszcze tak niedawno! Niedawno również był też nasz wspólny wyjazd do Włoch... Mimo, że nie przywiozłam ze sobą żadnej konkretnej, włoskiej pamiątki, przywiozłam do Polski coś o wiele bardziej wartościowego - wspomnienia. Niektóre z nich udało nam się sfotografować, co z pewnością pomoże mi ożywić tego posta.
Szósta rano. Dzwoni budzik. Przerywa ci twój cudowny sen, otwierasz oczy i w głowie masz myśl, że po raz kolejny musisz wstać z łóżka. Jednak tego nie robisz. Leżysz jeszcze kilka minut pod cieplutką kołdrą, spod której wcale nie masz ochoty wychodzić, ale po chwili wstajesz, idziesz do łazienki, malujesz się, ubierasz i wychodzisz do tej szarej, zwykłej, zimnej codzienności. I tak w kółko i w kółko...